Ania spojrzała na Bożydara i na pokój zawalony meblami i chyba była wstrząśnięta tym co zobaczyła, bo zaniemówiła, a nie był to dla niej stan normalny.
– Co tu się stało? Przeprowadzasz się? – wydukała w końcu.
– Nieee…- odpowiedział Bożydar – Wiesz, chciałem zrobić pewien eksperyment i kupiłem nowy mebel, chodź, pokażę ci.
Zaprowadził ją do sypialni. Była ciekawa tego nowego mebla, więc bez protestu przeprawiła się przez tapczan stojący na drodze. Momo niestety został w pokoju, bo jego krótkie nóżki nie pozwalały na swobodne wdrapanie się na przeszkodę.
– Wow! – wykrzyknęła Ania gdy ujrzała nowy nabytek – no niesamowite! A spałeś już na tym? – spytała.
– Tak – odpowiedział z uśmiechem Bożydar.
– I jak? – spytała Ania z zalotnym uśmiechem.
– Fajnieeee – ziewnął Bożydar i nagle uświadomił sobie że jest w piżamie i nieogolony. – Wiesz co, to się rozgość a ja się szybko ubiorę. – to powiedziawszy zaczął się z powrotem przeprawiać przez tapczan w przejściu. Potem jeszcze przez psa, który koniecznie chciał się przywitać. Śpieszył się, nie chcąc gościa zostawiać tak długo samego, ale stolik nocny w tym nie pomagał; co chwilę Bożydar się o niego potykał. „Mała ta łazienka” pomyślał. „Chyba kiedyś kupię większe mieszkanie”.
Dzień minął błyskawicznie, wszystko było jak zwykle, zjedli razem lunch, porozmawiali o feng shui, Bożydar pozbierał skarpetki zgromadzone przez Momo przy drzwiach i schował z powrotem do szuflady. Próbował zagaić nowy temat, bo ile można o feng shui? Przez chwile się udało ale wszystkie wątki tak czy tak prowadzą do energii qi. Gdy już otwierał usta aby zaproponować kieliszek wina, zadzwonił dzwonek. Okazało się, że to Andrzej wpadł pogadać. No tak nie w porę…ale cóż było robić…Gdy wszedł do pokoju, otworzył oczy szeroko i jęknął:
– Darze Boży jedyny, co tu się stało? Jakiś atak kosmitów?
Zanim Bożydar zdążył go ofuknąć, ze nie znosi takiego przekształcania swojego imienia, Andrzej powiedział:
– Dobra, dobra, nie gniewaj się, stary, ale tak swoją drogą co tu się dzieje? Dlaczego tu stoi ten tapczan? Remontujesz sypialnię? Przecież w tym roku nie wolno!
– Nie, nic nie remontuję, kupiłem tylko…Jak nie wolno? Dlaczego nie wolno? – zaniepokoił się Bożydar.
– No nie wolno bo Wielki Książę tam jest. Już za miesiąc będziesz mógł. – odparł Andrzej.
– Wielki Książę? – Zaniepokoił się Bożydar. „Znowu coś wiedzą a mi nikt nic nie mówi!” pomyślał, a głośno spytał: – Co z tym Wielkim Księciem? Dlaczego nie można sypialni remontować?
– Nie wiedziałeś? – spytał zdziwiony Andrzej – przecież na wszystkich stronach to znajdziesz…ok, zaraz ci powiem ale pokaż co kupiłeś!
Gdy weszli do sypialni, ponownie pokonując tapczan, Andrzej mało nie padł z wrażenia.
– O k#$%@ – westchnął.
Bożydar jednak nie był do końca pewien czy to zachwyt czy przerażenie. Zresztą Andrzej też tego nie wiedział. Andrzej w końcu ochłonął i spytał:
– Ty masz zamiar na tym spać?
– Tak, już spałem – odparł Bożydar.
Andrzej spojrzał przeciągle na niego.
– I co? Dobrze ci się na tym spało? – spytał.
– Tak – odparł zniecierpliwiony Bożydar – co was wzięło z tymi pytaniami? Tak, spałem i dobrze mi się spało.
– Dobra, nie wkurzaj się – rzucił uspokajająco Andrzej – Jednak takie łóżka uchodzą za zbyt yang i w sypialni mogą nie sprzyjać spaniu, chociaż mogą całkiem być dobre do… – Andrzej spojrzał na Anię i ugryzł się w język. – A ten Wielki Książę – szybko dodał – to nazwa kierunku. Wiesz co roku masz jakiś rok, związany z jakimś zwierzakiem. Teraz mamy na przykład rok Małpy ale za niecały miesiąc będzie rok Koguta. I rzecz w tym że te lata związane są z kierunkami. Małpa to południowy zachód a Kogut to zachód. I w danym roku nie należy remontować pokojów w takim kierunku. Czyli teraz nie remontuj południowego zachodu. Od lutego już będziesz mógł. Za to wtedy nie będzie można remontować zachodu…
– No patrz – odparł zafrasowany Bożydar – nie wiedziałem….
– Nie martw się, to będzie na czwartym lub trzecim module o ile dobrze pamiętam – odpowiedział Andrzej – Ale i tak można remontować w pewnych datach, które się oblicza dla konkretnego domu czy mieszkania, więc jakby co, to możesz poprosić tę mistrzynię aby ci obliczyła. – Andrzej klepnął przyjaciela w ramię – Stary, super łoże. Co prawda nie wiem czy będzie ci się tu dobrze spało, ale mebel super, to muszę przyznać! – dodał.
– A ja nie wierzę że okrągły kształt przeszkadza w spaniu – pokręcił głową Bożydar.
– Ok, ok – Andrzej podniósł ręce jakby zamierzał się poddać. – Dobra, to lecę i nie będę wam przeszkadzał, wpadnę za parę dni, to pogadamy. – dodał i zaczął przełazić przez tapczan.
Andrzej poszedł. Niedługo potem Ania zaczęła się zbierać do wyjścia. W końcu Bożydar został sam. Usiadł, zaparzył sobie espresso. „No dobra, to dokończę te hurtownie” – pomyślał. Nawet nie zauważył kiedy zrobiła się druga w nocy. Postanowił kontynuować pracę nazajutrz.
Opatulił się kołdrą na swoim pięknym bordowym łożu i zasnął. Za jakieś piętnaście minut obudził się z wrażeniem, że już jest co najmniej rano. Ale spojrzał na zegarek i westchnął. Udało mu się zasnąć ale nie na długo. Wciąż budził się z wrażeniem, że musi już wstawać. „Cholera co jest!” pomyślał rozdrażniony. W końcu rzeczywiście po którymś przebudzeniu okazało się, że była już taka godzina, że można było oficjalnie wstać. Przez cały dzień snuł się jak zombie, siorbiąc kawę za kawą i zasypiając z głową na biurku. Druga noc i dzień – podobnie. „Czyżby jednak Andrzej miał rację?” – ta niepokojąca myśl zaczęła mu coraz częściej towarzyszyć. Po paru dniach nie mógł się skupić na pracy, chodził zmęczony i pił hektolitry kawy. Nic nie pomagało. Gdy spojrzał w lustro, przeraził się. Wyglądał jak zombie. Już nie tylko się tak czuł, ale zaczął nawet podejrzanie blado wyglądać. „Porażka, po prostu porażka” – powiedział swojemu odbiciu w lustrze. I gdy tak po tygodniu, kolejnego wieczora usiłował przekonać swoje odbicie w lustrze, że to może jednak nie wina bordowego łoża, zadzwonił dzwonek. Zrezygnowany poczłapał otworzyć. W drzwiach nie kto inny jak Ania ale tym razem bez Momo.
– O witaj – ucieszył się ale jakoś tak bez życia – a gdzie Momo?
– Momo jest u mamy a ja mam wolny wieczór – uśmiechnęła się Ania i musnęła ustami policzek Bożydara. Potem spojrzała na Bożydara i jakoś tak zmrużyła oczy jak to tylko ona potrafi a jemu zrobiło się gorąco.
– Wiesz co, – powiedziała odgarniając niesforny kosmyk włosów z twarzy – Pal licho to łoże. Ono cię w końcu zabije. Chodź, pomogę ci przenieść tapczan z powrotem. W ogóle jak tu wygląda? Jak w takich warunkach można żyć? Fotel w kuchni, stolik nocny w kibelku? Bożydarku kochany, tak nie można dalej…- objęła go ramionami i spojrzała zalotnie w oczy.
Nie był w stanie zaprotestować. W ogóle nie był w stanie podjąć żadnej decyzji. Jakoś jednak wspólnym wysiłkiem złożyli nieszczęsne łoże, przenieśli tapczan z powrotem, poprzestawiali meble tak jak były przedtem i nie wiadomo czy to sugestia, ale jakoś tak zrobiło się przytulniej i bardziej swojsko w mieszkaniu. Bożydar usiadł na złożonym łożu, zmęczony i zrezygnowany. Ania po chwili usiadła obok, trzymając dwa kieliszki i zmrożonego szampana. „Kiedy ona to…” – zaczął się zastanawiać. Ich oczy się spotkały. Nie ważne, że podczas nalewania połowa się wylała na podłogę. Z jakichś przyczyn ta sytuacja ich tak rozbawiła, że parskali śmiechem jak na świetnej komedii i nie mogli się powstrzymać. Bożydar już nie pamięta jak się znaleźli oboje na podłodze, w kałuży szampana ale nazwałby to najpiękniejszą, najbardziej wymarzoną chwilą w życiu. Czy to miłość? Usiłował jakoś uporządkować uczucia. Wszystko ułożyło się w jakąś dziką układankę. Cała ta historia z bordowym łożem…te przemeblowania….Spojrzał na dziewczynę wtuloną w niego i słodko śpiącą, przymknął oczy i chłonął zapach jej włosów. Przytulił ją jeszcze mocniej, mocno tak….